- Łąko, łąko, daj mi swej najświeższej trawy, abym ją dał wołu, w przeciwnym razie źródło nie da mi swej wody aby uratować Kogucika, który umiera przez skorupkę orzeszka w przełyku.
Kogut zwrócił się do słońca.
- Słońce, słońce, trawa pragnie twego ciepła aby dać mi swej murawy i uratować w ten sposób Kogucika, mego syna, który umiera przez skorupkę orzeszka w przełyku.
Kogut, zdesperowany, zwrócił się ku wielkiej chmurze i tak rzekł:
- Och! Chmuro, chmuro, nie zakrywaj słońca, aby mogło dać ciepła łące i uratować w ten sposób Kogucika, mego syna, który umiera od skorupki orzeszka w przełyku.
- Mój Boże, mój Boże! Kogucik zaraz umrze!...Och! Wietrze, wietrze, przegoń więc chmurę, aby ta nie zasłaniała już słońca.
Kogut pobiegł do góry.
- No dalej, złośliwa góro, przepuść wiatr jeśli nie pragniesz, aby mój syn Kogucik umarł od skorupki orzeszka w przełyku.
Góra zastanowiła się przez chwilę i odpowiedziała Kogutowi:
Kogut poszedł szybciutko odszukać szczura w jego norce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz