- Poproś kota sąsiada, aby mnie nie ganiał, a złożę obietnicę, o jaką mnie prosisz.
- Mój dobry kotku, błagam cię, pogódź się ze szczurem, aby Kogucik, mój syn, nie umarł przez skorupkę orzeszka w przełyku!
- Naprawdę nie chcę jeść szczura, ale dasz mi w zamian dużo mleka? Idź do krowy, która się pasie na pobliskiej łące, i poproś ją o dobre mleko.
- Czego chcesz ode mnie, Kogucie?
- Dam ci mego mleka jeśli rzeźnik zechce ci obiecać, iż pozwoli mi tu spokojnie spędzić resztę mych dni.
- Czego chcesz, Kogucie? – zapytał.
- Idź poszukaj dobrego Boga i poproś go o me wyleczenie, a otrzymasz łaskę dla krowy.
- Jeśli za chwilę zostanę wyleczony, oznaczać to będzie, ze dobry Bóg chce, abym zostawił w spokoju krowę aż do jej śmierci droga naturalną.
Lecz kiedy przybył, biedny Kogucik był martwy od swej skorupki orzeszka w przełyku. Kogut począł płakać i wydawać długie zdesperowane okrzyki. Krzyki te usłyszała dobra wróżka, która przypadkiem przechodziła obok. Zbliżyła się do krzaka i zobaczyła Koguta lamentującego nad martwym Kogucikiem rozciągniętym na trawie. Wróżka ulitowała się nad bólem biednego Koguta, wyciągnęła skorupkę z przełyku Kogucika i powołała go do życia.
Domyślcie się sami z jaką radością Kogut zaprowadził swego syna do domu. Nim to zrobił, podziękował pięknie dobrej wróżce, która zwróciła mu syna.
[I jaki morał z tej bajki?? Wszechczasowość - teraz też trzeba się nabiegać by się nie przekręcić, a i o dobre wróżki niełatwo..Oryginalny tytuł bajki brzmi "Kiou-Cou et Kiou-Coclet" - z dialektu pikardyjskiego]